Notice: Function _load_textdomain_just_in_time was called incorrectly. Translation loading for the insert-headers-and-footers domain was triggered too early. This is usually an indicator for some code in the plugin or theme running too early. Translations should be loaded at the init action or later. Please see Debugging in WordPress for more information. (This message was added in version 6.7.0.) in /home/wyjazdow/public_html/wyjazdowo/nowa03.2022/wp-includes/functions.php on line 6121

Notice: Funkcja _load_textdomain_just_in_time została wywołana nieprawidłowo. Ładowanie tłumaczenia dla domeny astra zostało uruchomione zbyt wcześnie. Zwykle jest to wskaźnik, że jakiś kod we wtyczce lub motywie działa zbyt wcześnie. Tłumaczenia powinny zostać załadowane podczas akcji init lub później. Dowiedz się więcej: Debugowanie w WordPressie. (Ten komunikat został dodany w wersji 6.7.0.) in /home/wyjazdow/public_html/wyjazdowo/nowa03.2022/wp-includes/functions.php on line 6121
Cracovia 2016 – Wyjazdowo.eu

Cracovia Kraków

Ekstraklasa 2016/2017

19.05.2017

Niebieska Szarańcza w Krakowie

 

 

Relacja

 Za nami ostatni w tym sezonie wyjazd w Ekstraklasie, ponieważ w Gdyni dziwnym trafem sektor gości, gościnny jest tylko z nazwy. Niestety z powodu beznadziejnej sytuacji w tabeli i ogólnych problemów, wyjazd na Cracovię był prawdopodobnie naszym pożegnaniem z Ekstraklasą na pewien czas…

Na sam wyjazd nie było jakiejś większej mobilizacji. Jechali ci, którzy nigdy nie odpuszczają, którzy są z klubem do końca, na dobre i na złe. W podróż do Krakowa Niebiescy wyruszyli transportem kołowym. Wszyscy zebrali się pod Barem u Wiślaków, aby wspólnie przemaszerować przez Błonia.

Po drodze część ekipy wyjazdowej zaliczyła przymusowy postój przez nadgorliwość miejscowych szeryfów. Ostatecznie w kierunku gorszej strony błoń wyruszyliśmy po godzinie 19, w silnej asyście białych kasków. Gdy grupa podchodziła pod stadion, milicja użyła gazu, aby oddzielić czoło pochodu od przechodzących w pobliżu kibiców Cracovii.

Chwilę później wszyscy zostali zamknięci w przystadionowej zagrodzie – obiekt Cracovii jest idealnym przykładem architektury stadionowej XXI wieku… Zagroda, do której wchodzi się po to, aby inną bramą wyjść i od strony ulicy-chodnika wejść na stadion.

W międzyczasie jak zwykle wywiązała się wymiana uprzejmości z napinającymi się od strony parkingu miejscowymi pajacami. Po chwili silniejszego wiatru płot zaczął puszczać na spawach i do akcji wkroczył dzielny oddział policji, który spychał fanów Ruchu w głąb zagrody. W tym samym czasie przy wchodzeniu pod bramki stadionu zatrzymany został jeden z wyjazdowiczów, którego kaski wyprowadziły w formacji żółwia przy mocnej obstawie. Pomimo prób nie udało się odbić chłopaka, którego zatrzymanie znów zwiększy sztuczne statystyki policji.

Kolejne problemy nastąpiły z wniesieniem przygotowanej oprawy, która zatrzymana została na bramach. Przygotowane „show” zostało przechwycone i tym samym cała praca, by godnie zaprezentować się na ostatnim wyjeździe, legła w gruzach.

Samo wchodzenie na stadion to istna katorga. Tłum przepuszczany przez bramę blokowaną przez ochroniarzy, którzy mają problemy z liczeniem do 10, dlatego przepuszczali co kilka minut 4-5 osób. To powodowało jedynie coraz większe nerwy i ścisk, ponieważ mecz już się rozpoczynał. Dodatkowo atrakcji pod wyjściem z zagrody dostarczały jeszcze większe cymbały z „Hektora”, które myślały chyba, że grają w reklamie „Axa”, pryskając gazem na prawo i lewo.

Szczytem profesjonalizmu jest prośba o zdjęcie ortezy z kolana, bo można coś w niej wnieść. Idąc tym tokiem rozumowania, na bramach będzie się rozbijało komuś gips z nogi, bo w środku może mieć cały arsenał…

Takie przepychanki, wraz z „inhalacją”, trwały praktycznie do końca drugiej połowy meczu. Ostatecznie w sektorze gości na sam koniec zasiadł komplet 750 osób, a kilkadziesiąt pozostało nadal w słynnej zagrodzie. Z nami podczas meczu obecnych około 50 Widzewiaków oraz liczne wsparcie Wiślaków.

W sektorze gości, który przeszedł modyfikację i dźwignięto płoty, zawisły tego dnia flagi: „Psycho Fans”, „UN”, „Herman”, „Śląscy Ekstremiści”, „Szarańcza”, „SK 1920”, „Criminal Family” oraz „Wisła Sharks”.

Doping z sektora gości ruszył dopiero w 40 minucie, kiedy większość osób zdołała wejść na stadion. Wcześniej natomiast prowadzona była sporadyczna wymiana uprzejmości. W momencie kiedy Niebiescy zaczęli dopingować miejscowi zaprezentowali oprawę wraz z pirotechniką, która zadymiła murawę dokładnie w przerwie meczu.

Podczas dopingu jedziemy z konkretną korbą, pozdrawiając przy tym naszych przyjaciół i nie szczędząc uprzejmości tym z gorszej strony Błoń. Około 75 minuty zaczęła się napinka miejscowych meneli, jednak nie jak zwykle od strony prostej, gdzie został zwiększony bufor (tam ograniczono się do bocianiego gniazda z lornetkami), a od strony sektora rodzinnego. W wyniku tego również na stadionie użyto w naszą stronę gazu ze strony naćpanego rewolwerowca z dwoma butlami gazu, któremu z nerwów oczy świeciły się jak 5 złotych. Co ciekawe, gazem oberwali nie tylko kibice, ale także… fotoreporterzy.

Niestety pomimo naszego wsparcia zawodnicy przegrali trzeci mecz z rzędu, co spotkało się z dosadną krytyką. W stronę podchodzących piłkarzy poleciało gromkie „Ruch to my, a nie wy” oraz „Wypier…”.

Po tym większość piłkarzy mogła wspólnie powiedzieć dziennikarzom, że jeśli kibice Ruchu nie odwołają tego co powiedzieli, to „wypier…”.
– A co Wam powiedzieli!?
– Że mamy wypier…

Niestety po tych gorzkich słowach widać było, komu jest tak naprawdę wstyd za ostatnie występy. Pod sektorem do końca pozostało sześciu piłkarzy, których każdy mógł obserwować z „klatki”. Reszta uciekła do szatni, słysząc jedynie w tle „Jak spadniemy, zaje…” czy „Ruch to my, a nie wy”. Pomimo wielu obietnic walki o punkty na wagę życia, dostaliśmy w zamian trzy potężne porażki z rzędu. To wszystko na dwie kolejki przed końcem sezonu.

Po wszystkim jeszcze długo niosły się z sektora przyśpiewki sławiące Ruch, w tym nowe „44”. Dodatkowo z racji obecnej sytuacji zaintonowano „Serce moje płacze i na ziemi jest mi źle, bo drużyna, którą kocham w pierwszej lidze znajdzie się”.

Kibice Niebieskich pomimo ogromnego smutku i żalu zaśpiewali także „Ekstraklasa, pierwsza liga – jeden…” oraz „Bójcie się chamy, do pierwszej ligi wracamy”, gdzie patrząc na przeciwników może być naprawdę gorąco.

Na przekór ochronie i gospodarzom, którzy wpuszczali nas przez cały mecz w ślimaczym tempie, postanowiliśmy zostać na sektorze gości dłużej niż zwykle. Pomimo komunikatów, próśb, upomnień i gróźb, że powinniśmy już opuścić stadion, nadal się dobrze bawiliśmy. Trwało to dobre 70 minut, a wokół stadionu i po błoniach niosło się głośne „niebieskie pier…”.

Przed nami mecz wyjazdowy w Gdyni, gdzie nie jesteśmy mile widziani, dlatego zamknięto sektor gości. Zatem zbierajmy siły, przyjaciół, znajomych rodziny i wszyscy widzimy się na ostatnim meczu przy Cichej z Górnikiem Łęczna. Pokażmy, że jesteśmy z Ruchem do końca. Udowodnijmy, że jesteśmy jedną wielką rodziną, której klub potrzebuje w tych ciężkich chwilach.
Wszyscy widzimy się na Cichej!

Ave RUCH!

źródło: Niebiescy.pl